piątek, 5 grudnia 2014

Błoto z Morza Martwego

Błoto z Morza Martwego zakupiłam już jakiś czas temu w sklepie Natura dla Piękna. Naczytałam się o nim wiele dobrego i zapragnęłam wypróbować na własnej skórze :). Morze Martwe nazywane jest największym naturalnym SPA na świecie. Już starożytni uznawali je za uzdrowisko i przybywali tłumnie korzystać z jego leczniczych i upiększających skarbów. Wspomina o tym nawet Biblia. Ponoć sama Kleopatra regularnie stosowała okłady i maseczki z błota - i jak tu nie skusić się samej na wypróbowanie jego właściwości? ;)




Skład jest bogaty w minerały i pierwiastki. W błocie znaleźć można sód, wapń, krzem, żelazo, jod. magnez, potas i wiele innych. Takie bogactwo Morze Martwe zawdzięcza historii swojego powstania. W wyniku wysokiej temperatury woda wyparowywała przez tysiąclecia pozwalając minerałom i pierwiastkom na osadzanie się i akumulację.

Konsystencja jest maziowata, nie za rzadka, nie za stała, dobrze nakłada się na twarz. Zapach jest dosyć ostry, mi przypomina trochę zapach zapałek :D
Błoto przede wszystkim dobrze oczyszcza skórę. Ma również działanie złuszczające obumarłe komórki. Dobrze podsusza wszelkie niedoskonałości i domyka pory. Moja skóra wydawała się świeższa. Niestety, błoto potrafi ją również delikatnie podrażnić i podczas stosowania czuć lekkie pieczenie w niektórych miejscach, a po zmyciu widoczne może być delikatne zaczerwienienie, które znika po kilkunastu minutach. Błoto polecane jest przy problemach skórnych takich jak trądzik, egzema czy łuszczyca. Ponoć pomaga też w przypadku łupieżu i działa korzystnie na skórę głowy, jednak ja bałabym się podrażnienia i nie stosowałam jako maskę na włosy.


Błoto dobrze sprawdza się w roli oczyszczającej i podsuszającej problemy skórne. Jednak po stosowaniu musiałam używać na prawdę dużej ilości kremu by nawilżyć i uelastycznić ściągnięta skórę twarzy. Osobiście wolę glinkę Rhassoul, jakoś lepiej odpowiada mi zapach i działanie. Dodatkowo przy zmywaniu glinka działa jak peeling. Błoto polecam ze względu na bogactwo mikroelementów i działanie oczyszczające. Nie radzę stosować go jednak zbyt często z uwagi na przesuszanie.

P.S. Kupiłam dzisiaj kłącze tataraku i korzeń łopianu. Mam zamiar przyrządzić z tego wcierkę i stosować jako płukanki na wzmocnienie włosów, na którym bardzo mi zależy :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz