piątek, 1 maja 2015

Co poprawiło stan mojej cery?

Dzisiejszy post jest w pełni poświęcony pielęgnacji mojej cery. Kosmetyki, które za chwilę Wam przedstawię goszczą u mnie od niedawna, bo około 1,5 miesiąca, a diametralnie zmieniły stan mojej cery. 
Tak przedstawia się owe szacowne grono :) 

Jaką cerę miałam przed?
To prawda, nie borykałam się z ropnym trądzikiem, ani żadnymi bardzo poważnymi zmianami skórnymi. Największy problem miałam z zaskórnikami, i to zarówno owymi czarnymi kropeczkami, jak i białymi podskórnymi gulkami, szczególnie na policzkach, żuchwie i brodzie. Dodatkowo moja pory skłonne są do zapychania i długo poszukiwałam kremu, który by mi tego oszczędził. Również podkłady i pudry potrafią narobić mi szkody. Moja cera jest zdecydowanie mieszana i skłonna do przetłuszczania w strefie T.  O ile czoło nie sprawia mi jakiś wielki problemów, to broda tak. Zaskórniki na brodzie i żuchwie to moja największa zmora, ale dzięki wyżej ukazanemu zestawowi są w miarę pod kontrolą. Chociaż w niektórych fazach cyklu potrafią kontratakować, to znikają w ekspresowym tempie.

Co i jak?
1. Dużą zmianę przyniosło mi regularne peelingowanie i oczyszczanie skóry szczoteczką do twarzy. Właśnie taką z Rossmana za parę zlotych. Około 3 razy w tygodniu wykonuję  nią masaż okrężnymi ruchami, pozbywając się złuszczonego naskórka i oczyszczając pory. Dla poślizgu i oczyszczania złuży mydło cedrowe, lub czasami czarne północne mydło detoksykujące (Recenzja). Mydło cedrowe stało się moim ulubionym kosmetykiem, nie dość, że pachnie lasem, to cudownie oczyszcza i nie wysusza, jeżeli nie przesadzimy z częstotliwością jego stosowania. Na pewno nie codziennie.

2. Na oczyszczoną skórę nakładam dziegciową maseczkę Agafii. Jest cudowna. Od razu po zastosowaniu niedoskonałości zmniejszają się, są złagodzone, lub znikają całkowicie. Ma konsystencję beżowej mazi i delikatny, choć nieco mdły zapach. Na pewno doczeka się osobnej recenzji, bo jest genialna. Raz w tygodniu używam także glinek, obecnie posiadam niebieską kambryjską i czerwoną/pomarańczową marokańską. Niebieską wole o wiele bardziej. 

3. Wieczorem stosuję duet z kwasami od Bielendy. Tonik i serum zawiera kwas hialuronowy, laktobionowy i migdałowy. Tonik usuwazanieczyszczeni, oczyszcza, ale nie ściąga twarzy. Serum działa korygująco i nie pozwala niedoskonałościom zagościć na buzi. Odkąd około miesiąca temu zaczęłam stosowanie, moja cera poprawiła się znacznie, do tego nie jest szara, a pełna blasku i życia. Produkty z kwasami powodują lekkie złuszczanie, ale jest ono minimalne. Skóra nie schodzi żadnymi płatami. Od czasu do czasu może pojawić się sucha skórka wokół znikającej niedoskonałości i wtedy chwytam za szczoteczkę, krótki peeling i po sprawie.


4. Mocnym zawodnikiem jest 5% roztwór kwasu salicylowego z Active Solutions. Zapach jest tak spirytusowy, że prawie dusi. Używam go jedynie na pojedyncze uporczywe krostki, lub na linii żuchwy. Bardzo mocno oczyszcza - wacik jest brudny nawet po umyciu i wypeelingowaniu skóry. Jak dla mnie jest to produkt do szczególnego użytku, bo niestety przesusza i dusi swoim spirytusowym smrodem.


5. Pora na krem-hit. Ten taniutki (9zł) krem z Ziaji jest cudowny. Nie zapycha, nawilża, wchłania się i pachnie neutralnie. Do tego całkiem dobrze matuje. Jako krem dzienny jest idealny. Doczeka się swojej recenzji na pewno.

Po wszystkich tych zabiegach moje problematyczne policzki i broda wyglądają tak:

Efekt jest na prawdę dobry, zwłaszcza, że żaden z tych kosmetyków nie jest bardzo drogi, ani ekskluzywny :) Zgadzacie się?


5 komentarzy:

  1. Nie wiem jaki efekt miałaś wcześniej, ale teraz jest dobrze. Z tego co pokazałaś znam tylko szczoteczkę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też uwielbiam maskę dziegciową, jest naprawdę genialna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja teraz używam też glinki czerwonej razem z hydrolatem z kwiatu kocanki :) Na razie użyłam jej raz, ale dziś chcę znowu ją użyć :)

    OdpowiedzUsuń