środa, 4 lutego 2015

Testowanie podkładów mineralnych Annabelle Minerals.

Niedawno naszła mnie ochota na wypróbowanie podkładów mineralnych. Chciałam zobaczyć, czy różnica jest faktycznie aż tak znaczna. Miałam dość ciężkich podkładów, które z ulgą zmywałam wieczorem z twarzy, a przez cały dzień czułam, że skóra się pod czymś dusi. Postawiłam na podkłady mineralne z Annabelle Minerals.

Jaki jest skład podkładów mineralnych? Naturalny :). 100% składników mineralnych. A składniki są jedynie... 4 :)  Mica, Titanium Dioxide, Zinc Oxide, Iron Oxide, Ultramarines. Podkłady nie zapychają, działają przeciwbakteryjnie i łagodzą podrażnienia. Posiadają filtry UVA i UVB. Nie są też testowane na zwierzętach. Brzmi bardzo przyjaźnie, czyż nie? :) 

Ogólnie podkłady występują w 3 wariantach: rozświetlające, matujące i kryjące. Ja wybrałam po 2 kolory matujących i kryjących. Są to kolory golden light i golden fair.
Golden light od razu okazał się być nieco za ciemny jak na zimę, ale wykorzystam latem, lub jako ciemniejszy brąz do konturowania. Natomiast golden fair jest strzałem w dziesiątkę.  W obu wersjach, matującej i kryjącej, kolory jak na moje oko nie różnią się wcale.


Tak jak pisałam, golden light jest za ciemny, więc w grze zostały tylko odcienie golden fair. Oba podkłady: kryjący i matujący, starałam się poużywać przez tydzień, aby zaobserwować różnicę i zobaczyć, który nadaje się dla mnie lepiej. 

Wersja matująca przypadła mi do gustu bardziej niż kryjąca. Miałam wrażenie, że podkład kryjący nieco ważył się na twarzy i bardziej uwydatnia pory. Podkład matujący daje przyjemne pudrowe wykończenie. Do pokrycia całej twarzy wystarczy na prawdę niewiele, produkt jest na bardzo wydajny i myślę, że pełnowymiarowe opakowanie starczy mi długo. Dobrze wtapia się w skórę. Podkład matuje na ok. 5 godzin, co nie jest złym wynikiem. Po 5 godzinach trzeba go jednak poprawić. Najważniejsze: nie czuć go na twarzy! Ani trochę. a stan cery polepszył się, dzięki cynkowi w składzie. Pory nie są zapchane, przebarwienia znikają szybciej, a niespodzianki nie wyskakują. Jak to bywa z sypkimi podkładami, podkreśla suche skórki, więc niezbędny jest regularny peeling i dobre nawilżenie. 


Podsumowując, jestem zdecydowana na pełną wersję matującego golden light i czuję, że stanie się on moim ulubionym kolorowym i NATURALNYM kosmetykiem. W przyszłości mam też plan wypróbowania róży z oferty Annabelle Minerals, bo kolory mają całkiem całkiem ;)

I jeszcze zajawka, co przyszło do mnie dzisiaj w paczuszce ze Skarbów Syberii;
Maska dziegciowa, maska do włosów 7 ziół, mydło cedrowe, biała glinka do mycia ciała, marokańska glinka, aminokwasy do włosów, krem z zieloną herbatą, ampułki do włosów na wzmocnienie i porost oraz północne mydło detoksykujące.  Już nie mogę doczekać się kiedy wypróbuję wszystkie te cuda :)) Jak widać zabrałam się ostro za oczyszczanie skóry. Jestem bardzo ciekawa efektów.



4 komentarze:

  1. Ja na razie podkładów nie używam, ale tak wszyscy mówią o tych mineralnych, że takie dobre, że jak będę miała zamiar zacząć to chyba się na nie skuszę, póki co powiem o nich siostrze :) Do oczyszczania ja bardzo lubię peeling Soraya z drobinkami orzechów czy czegoś tam, coś w ten deseń :p lub maseczkę aspirynową-ładnie wygładza buzię i rozjaśnia :) Co do paczki, to koniecznie jako pierwsze wypróbuj mydło cedrowe i ampułki na wzmocnienie i porost, bo strasznie mnie ciekawią :D
    momento-de-aliento.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mm maseczkię aspirynowej muszę wypróbować :)
      Jestem w fazie testów :DD

      Usuń
  2. Właśnie zastanawiam się nad wypróbowaniem takiego podkładu, ciekawi mnie jak współgrałby z moją cerą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzisiaj znowu dałam szansę kryjącemu i niestety dalej warzy się szczególnie na czole i uwydatnia pory. Matujący jest o niebo lepszy :)

      Usuń